"Jest w dali miasto tajne, skryte w mgle,
W wieńcu ogrodów wiecznej, skrytej wiosny...
Idę ku niemu przez mroki i dżdże,
A krok mój lekki i śpiew mój radosny.
Choc droga żmudna, uciążliwy szlak,
Żądze wędrówki ku niemu nie zginą,
Póki choć jeden szczyty kocha ptak,
Póki choc jedna łódź płymie głębiną.
Na brudnych strzępach poszrpanych chmur
Żegluje głucha, ziewająca nuda
I popiół strząsa z swych podmokłych piór...
W rozciekłe błoto rozlewa sie gruda.
Niebo roztapia szary smutek swój
W kałużach...Wierzba garbata przy płocie
Chłostana wichrem skarzy sie na znój,
Jęcząc pieśń słotna o chorej tęsknocie.
Zmokłe topole w dal wloką sie -hen...
Czasem poruszą zaspanymi czoły,
Kroplami strząsa z siebie słotny sen
Szepcząc:<<Świat płacze...Czemuś ty wesoły?...>>
A ja radosny, nowy rzucam śpiew:
Zawsze-m wesoły i nic mnie nie smęci.
Niewdzięcznik bolom jestem...Znam ich gniew,
Lecz im nie daję w dzięczności i pamieci.
Odkąd mi człowiek, jako bratu brat,
W twarz patrzy, ledwo ćwierć wieku czas znaczy...
Jak śmiać się- biczem nauczył mnie świat!
Przeto wesoły mój żywot tłumaczy...
Dalekie miasto gdzies o tysiąc staj
Leży...Juz długo wędruje ku niemu...
Co dzień przebiegam jakis nowy kraj
Nie znany, jako ja sobie samemu...
Wytrwale zdążam i krzepki mój chód...
Cóż bardziej nęci nad miasto nie znane?
Może u jego jutro stanę wrót
Olśniony dziwem- albo i nie stanę.-
I posłyszał mej beztroski pieśń
Smutna, zmęczona trudem dróg niewiasta...
Litośćią piersi jej wezbrała cieśń:
<<Wstrzymaj się!Nie ma tam żadnego miasta!
Wracam z odległych, tam gdzie zdążasz stron...
Lecz wszędzie pustka, chwast ugor zarasta...
Wszedzie tam głusza, słota, lek i zgon...
Tam nigdzie nie ma tajemego miasta>>
A jam jej stara ucałował dłoń:
Radość mi niosą słowa twe z łez zwite.
Gdyby to miasto kto znał, szedłbym-ż doń?
Dążę doń przeto, że nie jest odkryte.
Nie płacz, że prózno szał gna mnię jak liść...
Jam rad, że ludzie tam jeszcze nie byli.
Mnie ono dotąd czeka...Mam gdzie iść...
Bóg spłać wieść twoja dana w dobrej chwili!
Niewiasta leje siwe perły łez:
<<Szał wieczny twoim zdradnym przyjacielem!
A gdy, nim dojdziesz przyjdzie zgon i kres?>>
Hej!I to miasto nie jest moim celem!
Każdy sam siebie ciągle jeno śni,
Przeżywa swoja własną baśń o sobie...
Im piekniej złoci mi sie cel mych dni,
Tym wiekszym droge swą urokiem zdobię!
Tutaj w krąg błoto i słota, i dżdże...
Tam cuda chociaż niewidne i mgliste.
A jesli nie ma miasta, ja je śnię!
I to jest zdobycz moja-te sny czyste!
Niewiasta biada:<<Lecz to jeno cień,
A tu jest prawda slepcze najbiedniejszy!!>>
Matko! Szczęśliwy jednak mój jest dzień!
Wasz świat prawdziwy, ale mój-piękniejszy!
I przeto idę w miasto skryte w mgle,
Pośród ogrodów, wiecznej złotej wiosny...
Ide ku niemu przez mroku i dżdże,
A krok mój lekki i śpiew mój radosny...
Że mi na oczach sen mój złoty lśni,
Przeto to pieśn moja nie jeczy w żałobie...
Każdy sam siebie ciągle jeno sni,
Przeżywa swoją własna baśń o sobie..."
Leopold Staff "Wędrówka wesoego pielgrzyma"