Komentarze: 8
ostatnio stwierdziłam, że znikły moje husrtawki emocjonalne...dziwne...zdąrzyłam sie do nich przyzwyczaić...eh...chyba zmienie szablon...ten mi sie cos z nudził...a tak wogóle, czuje jakby moje zycie powoli sie układało...układa sie od samych podstaw...mam nadzieje, że gdy bedzie juz na wykończeniu nie przyjdzie kleska zywiołowa i nie zepsuje tego co z takim trudem budowałam...ale narazie bede dobrej myśli...tak sie zastanawiałam nad jeszcze jedna rzeczą....czy jestem poddatna na wpływy innych i stwierdzam, że tak...chciałabym to jakos zmienić, bo mnie to sama w sobie denerwuje...nie chce być taka jak inni...nie chcę być kolejną marionetka dziejszego świata, który prędzej nazwałabym chlewem, w którym ktoś ponownie rozlał błotko aby ludzie mogli się w nim nawzajem wkopywać...topić itp.ale co tam kurwa o dzisiejszym świecie, o którym każdy z was ma własne zdanie...w którym kazdy rozpycha się łokciami aby zdobyc coś co zagwarantuje mu przyszły, lepszy byt...taki juz niestety jest życie...ale jest cos co rozświetla mi dzień...każdy...jest to uczucie...nie wiem jak je jeszcze nazwac jednak przyblizałabym sie do miłości...jednak nie wiem, a nie będe zgadywać bo znwou urażę Krzyśka i siebie przy okazji........