labirynt śmierci........
Komentarze: 3
...tup..tup...tup...słyszę kroki....przybliżaja się....ktoś trzasnął drzwiami...ktoś upadł....brzdęk....idę coraz szybciej i szybciej przez labirynt ciemnych korytarzy....gdzie jestem?...słyszę śmiech...okrutny, nienawistny śmiech.....obijam sie o ściany..mokre...wilgotne..krwawe..szept....odbija sie echem od scian....słyszę...jak woła ON....ściga mnie...widze znajomą twarz...leży....o boshe.....chwilowa nadzieja przerodziła się w przerażneie....podnosłam głowę i złożyłam ją obok tłowia lezącego kilka metrów dalej....ze łzami w oczach....czekałam na moja kolej...juz nie mogłam...patrzyłam w te puste oczy....w martwe,ale śliczne oczy....łza?czy ja widziałam łze?nie to tylko moja....bo przeciez ON nie ma łez.....powoli sie zbliżał, z krwawym nożem połyskującym w lewej dłoni.....zacisnęłam ręke na krzyżyku, który noszę.... czekłam na cios....i nagle...zapragnełam znowu żyć...ale było już za późno...zadał cios...cios ostatni...a ja mogłam tylko myśleć jaka byłam głupia.......
Dodaj komentarz