kwi 15 2005

egoistyczna postawa


Komentarze: 15

moją dzisijejszą ofiara będę ja sama...tak po prostu..miałao byc o kims innym ale sobie poczeka..

po pierwsze..byłam w środę u psychologa....eh i tak bardzo nie chciałam tam płakać..on poznał moje problemy w ciągu trzech spotkań!! no cóż..ale w końcu jest to jego praca...

eh..powiedział mi, że powinnam przeciwstawić się ojcu, bo tylko wtedy poczuję wewnętrzną siłę..moc, która pozwoli mi uwierzyć w siebie...eh..ja tak bardzo się boję, że znowu mnie uderzy, że znowu cos stracę..tak bardzo..ostatnio się z nim pokłuciłam..o taką bzdurę..eh miałam łzy w oczach, bo już prawie mnie spoliczkował...;(

eh..stwierdził także (co mnie dobija)..że, z jednej strony pragnę jakiegos uczucia, obcowania z męzczyznami i czerpania z tego przyjemnośc, a z drugiej boję sie tego..hmm "Czego się boisz?".."Odrzucenia i wyśmiania"...".."Powiedz sobie, że to ta osoba traci, a nie Ty"...."..."....nie umiałam odpowiedziec...w nastepną srodę znou idę...eh..na odchodnym dał mi radę" Przez ten tydzień staraj się częściej rozmawiać z chłopakami"...eh....:/:/ łatwo powiedzieć...

kolejnym probmlemem jest moja hmm nerwica? a może raczej poddatność na nią..w skali od 0-10 wyszło mi 10...to źle...eh i w tej samej skali ale w innej sprawie wyszło mi 7..tzn że sama sobie robię problemy....

eh...i ktoś mówił, że ma doła...chętnie się zamienię:/

death_world_ : :
17 kwietnia 2005, 11:19
Szkoda że pewnych spraw nie da się ukryc w mroku. Szkoda że życia nie można sobie wybrac, zamienic się z kimś innym. A gdybym mogła zabrałabym od Ciebie tego doła, uwierz mi. Już i tak nic mi nie pomoże ani nie zaszkodzi. Tylko szkoda że... No właśnie.
Dotyk_Anioła
17 kwietnia 2005, 07:06
Psycholog... Mam to za sobą... Hmmm... A może... Może znów jest to przede mną? Nie chcę tam iść... Bo sama wiem, że jest źle... Ech... Trzymaj się dzielnie...
freak_like_me
16 kwietnia 2005, 21:41
czy to ja bylam to \"osoba od dola\"? a co do psychologa, to ktos mi kiedys radzil, zebym sie wybrala, ale chcialam sprobowac poradzic sobie sama, nie zawsze jest latwo, ale chyba sobie radze. dol jak dol, ale mija[chyba]. trzymaj sie cieplutko
16 kwietnia 2005, 21:13
Mam tylko nadzieje ze to był dobry psycholog...
16 kwietnia 2005, 20:28
myślę, że po tej wizycie sama najlepiej wiesz co zrobić... trzymaj się, jakby co możesz na mnie liczyć..
czarna-róża
16 kwietnia 2005, 14:30
współczuje, chodź te słowo ostatnio stało się takie puste i banalne... mogę ci powiedzieć tylko jedno, jak już raz się podniesiesz to już nie dasz się zepchnąć na dół. Tylkno znajdź w sobie siłę, by wstać na równe nogi ;) trzymaj się
16 kwietnia 2005, 11:35
o widzisz? ja Ci mowilam zebys sie postawila mu :) moim zdaniem bardzo dobrze Ci radzi ten psycholog...a to obcowanie z chlopakami..hehe nikt Cie chyba do tego nie namowi dopoki nie przestaniesz byc niesmiala...bo to chyba glowny problem, a drugorzednym jest strach. tez sie balam...ale to przeszlo kiedy po rozstaniu z tym \"jedyn niedynym\" odwazylam sie spotkac z kims nowym...wszystko pozniej wraca do normy, najgorszy jest pierwszy krok a potem idzie jak z gorki zobaczysz. :)
16 kwietnia 2005, 11:24
Dawaj swojego doła, przyjmę z otwartymi rękami :)
flaw-my-face
15 kwietnia 2005, 21:53
Nerwicę odziedziczyłam z genami matki albo ojca. podobnie jak problemy z nerkami czy też silne kłucie w sercu- kocham ten słodkawy ból. nerwy towarzyszą nauce w szkole i drodze do domu. są ze mna przy jedzeniu posiłku i kołysaniu się w rytmie muzyki- są kurwa.
no tak- psycholog ma pomagać, a niektórzy nie rozumieją, ze może wkorwiać swoimi durnymi pytaniami. moja pierwsza wizyta [a było ich około 5] była zbyt prywatna, zbyt MOJA. zresztą chyba tak naprawdę nikt z moich znajomych nie wie o odwiedzinach u tego pana [ależ to zabrzmiało!]
cenię sobie prywatność i już.
trzymaj się. pa
15 kwietnia 2005, 21:00
Powiem Ci tyle: też łaziłam do psycho \'cosia\' (tak teraz określam tą osobę) i po kilkuuu wizytach stwierdziłam jednoznacznie, że jeszcze jeden raz tam pójde, dowiem sie że jeszcze coś mi w psychice zeszwankowało/zachorowało to sie załamie. Stanowczo wolałam nie wiedzieć co mi jest. Ale trzmaj sie, nie daj ojcu. Ciepło pozdrawiam i trzymam kciuki... :*
panna-niewidoczna
15 kwietnia 2005, 20:56
Szkoda mi Ciebie. Mam podobnie...Nerwica towarzyszy mi od małego, gdyż moi rodzice rozwodzili się, a praktycznie to jeszcze się nie rozwedli tylko żyją w separacji i przez dawa lata było strasznie, naprawdę...Alkohol, dzikie awanatury...Moja matka spita w trzy dupy, ojciec się drze, generalnie wszyscy mieli mnie w dupie, choć przeczyli. a teraz co ? Teraz oczekuje, ze będę się im zwierzac. Teraz to ja nie mam siły. Przyszli do mnie po nie w czasie. Juz umiem żyć sama, bez pomocy i amen. Tylko, ze czasem jednak mnie chwyta cos i jak dzika rycze w poduszkę, albo sięgam po cos ostrzejszego. Niestety. Jestem cholernie słaba, i uwierz mi na słowo, że rozumiem cos możesz czuć...Choć wiem, że to marne pocieszenie
pufka
15 kwietnia 2005, 20:14
... muszę poczytać trochę twoich wcześniejszych notek, wciągające i niektóe problemy są jak moje... hm muszę poczytać 3 maj się... jeśli się da :/
Dziadek
15 kwietnia 2005, 19:47
Jeśli chodzi o część notki to moje zdanie znasz... A nerwica jest mi znajoma -kiedy rodzice się rozwodzili to musiałem brać tabletki ,po których przesypiałem całe dnie :P
15 kwietnia 2005, 19:37
rozumiem to... moj ojciec na szczescie juz sie wyprowadzil, ale nadal drobnymi gestami wprowadza strach w moje serce. zostawil zadry na psychice. a kiedy poszlam na badania ktore mialy wskazac z ktorym z rodzicow mam zostac, to babki z osrodka byly przekupione przez adwokatke ojca... wiec zadnych psychologow, nie ufam. wybacz, ze sie tak rozpisalam egoistycznie tylko o sobie :( hmmm, wiecej rozmawiac z facetami... najpierw trzeba znalezc takiego, ktory jest inny niz cala reszta ;-) trzymaj sie cieplo
madelle
15 kwietnia 2005, 19:20
a ja bym się nie zamieniała - czyjś może być gorszy... Jak łapię czasami doła, to... lepiej sie nie zamieniać.

Dodaj komentarz