maj 28 2004

Cierpienie uszlachetnia, ale czy można uszlachetnić...


Komentarze: 1

boshe..nie mogę..dlaczego nie oszalałam??dlaczego wciąż tu jestem???Gdybym zamknęła się we własnym świecie może bym mniej cierpiała??Może, może..może..to gdybanie nic mi nie daje..ciaągle czuję się jak przedmiot, jak bezużyteczna walizka, którą wyzucono na śmietnik bo juz do niczego sie nienadawała..ale jednak wciąż żyję..nie jestem pocięta i wciąż jestem zdrowa na umyśle (chyba)..dlaczego jeszcze nie uciekłam z domu??może powinnam..eh chbya nie..kiedys zastanawiałam się gdzie bym poszła gdybym teraz uciekła z domu..nigdzie..nigdzie..bo i po co??żeby mniej cierpieć..ale rodzina jest rodziną i nalezy ją szanować..tylko że nie każdy to rozumie..np jak ci mówią że jesteś czymś bo musisz być to jak wtedy czuje się człowiek??jak??pytam się jak??ale coż cierpienie jest cześcią człowieczeństaw ale jeżeli dostrcza nam to jakis członek rodziny??nie można jej zmienić tak jak nie mozna zmienić własnej osoby..czasami czuję się taka niepotrzebna..niczyja..jakbym była sama na tym cholernym świecie i nikogo nieobchodziła..ale jest coś co mnie buduje i to buduje tak głęboko że nadal tu jestem..jest to modlitwa..uspokaja, dodaje sił, umacnia..Bóg jest dla mnie jak przyjaciel, z którym zawsze mogę porozmawać, o każdej porze..wszycy, którzy wiedzą o czym mówię, mają tą świadomość że Bóg jest przy nich..a ci którzy to wyśmiewają są żałośni i nie wiedzą jak dużo tracą...

death_world_ : :
radek
30 maja 2004, 12:54
kiedyś też chciałem uciec z domu, ale dokąd... ? pamiętaj że nie jesteś nikomu niepotrzebna, nawet gdyby Ci to ktoś powiedział prosto w oczy!!

Dodaj komentarz